Dokonałaś tego! Jesteś wielka!
Gratuluję!!!
Możesz być z siebie niesamowicie dumna, bo dokonałaś najważniejszego kroku w swoim życiu. Po rozstaniu czeka nowe, lepsze życie.
Ale co dalej?
W poprzednim artykule opowiedziałam Wam co skłoniło mnie do odejścia od przemocowego partnera, który nadużywał alkoholu. U Ciebie mogło to nastąpić z innego powodu, ale nie zmienia to faktu, że czas ten jest przełomem w życiu.
Pierwsze godziny po rozstaniu są dość trudne i często po kilku dniach „miękniemy”. Nowa rzeczywistość „za murem” przytłacza dość mocno. Stoimy w miejscu, nie wiemy dokąd teraz ruszyć. Milion myśli kotłuje się w głowie. Często musisz zająć się dziećmi i ich zdezorientowaniem. Wszystko nagle spada na Ciebie, cała organizacja: lokum, zajęć dzieci, praca albo jej znalezienie. Najgorzej jak nie masz ani lokum, ani pracy oraz pieniędzy, nie wspominając o braku wsparcia rodziny – wtedy jest dopiero problem (ja tak miałam).
Przeżywamy w tym czasie pewnego rodzaju żałobę. Zastanawiamy się, czy to był dobry wybór. Płaczemy, bo cała sytuacja kosztuje nas dużo emocji i wypompowuje całą energię. Ale płakać też trzeba, mimo że nie chcemy pokazywać tego innym. Płacz nie oznacza słabości, płacz nas oczyszcza z trudnych emocji, daje nam ulgę i uczy nasze dzieci, że to nic złego.
Możemy też czuć złość na partnera, że przez jego zachowanie doszło aż do tego, że teraz musisz wziąć na siebie tak wiele i działać już w pojedynkę. Złość też nie jest złą emocją, bo prowadzi do działania. Zaczniesz wyszukiwać nowych rozwiązań, żeby przetrwać.
Jak już wiemy z czym się borykamy, to skąd wziąć w sobie jeszcze większą siłę i iść obraną ścieżką?
Wiele razy pomyślimy o tym, żeby jednak wrócić, bo mimo że to było piekło, to jednak znane, a tutaj czeka nas nowa, nieznana droga…
W takich chwilach dobrze jest pamiętać, dlaczego to zrobiłyśmy. Dlaczego zostawiłyśmy partnera, co nam zrobił, jak nas traktował. I nie łudźmy się, że to rozstanie go zmieni, bo tak nie będzie.
Będzie próbował nas udobruchać. Kiedy zauważy, że to nie działa, będzie działać agresywnie lub robić z siebie ofiarę. Nie możemy wtedy zmięknąć. To jest ważne.
Decyzja została już podjęta – nie ma odwrotu
Pamiętam, że w pierwszych dniach po rozstaniu najgorsze były wieczory. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nagle atakowało mnie milion myśli, wspomnień, zmartwień i planów. Nie mogłam spać, a na drugi dzień czułam się źle i tak w kółko.
Musiałam się nauczyć zajmować czymś myśli. Dobrze w takich momentach zacząć robić coś nowego, np. uprawiać jogę, biegać, ćwiczyć, medytować albo czytać.
Na pewno wyjdzie nam to na dobre i pozwoli skupić myśli poza tym, co nas martwi. Teraz jest czas, żeby wreszcie zadbać o siebie. To jest zdrowy egoizm, którego musimy się nauczyć, bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci.
Nie myśląc i nie analizując za dużo, czujemy się dużo lepiej. Żyjemy tu i teraz. To pierwszy dzień reszty naszego najlepszego życia. Gdy robimy plany na przyszłość, to trzymamy się ich, nie zbaczając.
Jako osobne jednostki potrafimy naprawdę bardzo dużo osiągnąć, mimo że nagle dźwigamy cały świat na barkach. To wszystko co przeszłyśmy, wzmocniło nas tak bardzo, że nic gorszego nie może się wydarzyć. Nic nas nie złamie.