Natręctwa posiada każdy z nas – sprawdzanie po 10 razy czy zamknęliśmy drzwi, odłączyliśmy żelazko, czy wyłączyliśmy światło w domu. Co jednak jeśli natręctwo przerodzi się w fobie? Jak sobie z nią poradzić? Opowiem na swoim przykładzie.
Fobia – rozpoznanie
Moja fobia to mycie rąk. Może wydawać się to śmieszne, jednak gdy to rozwinę, już takie nie będzie. Wszystko zaczęło się w gimnazjum, kiedy w okresie dorastania często pociłem się oraz pociły mi ręce. Naturalne więc, że myłem się i ręce dość często. Jednak im częściej się myłem, tym byłem bardziej wrażliwy na wszelkie pocenie się oraz drażniące zapachy, co spowodowało jeszcze częstsze kąpiele. Następstwem było ciągłe myślnie, gdzie znajdują się bakterie oraz co robić, żeby unikać zabrudzeń i bakterii. To powodowało częste mycie rąk po każdej lekcji w szkole, nie mówiąc już o jeździe autobusami czy tramwajami MPK, którymi brzydzę się po dziś.
Następstwa
No dobrze – mycie rąk, ale jakie mogą być tego konsekwencje? Otóż poważne. Nasza skóra to nasza zbroja, która chroni nas przed wszelkimi wirusami, bakteriami czy też brudem. Gdy coraz częściej i częściej coś myjemy, tym bardziej jest to narażone na osłabienie. Tak też było z moimi rękoma. Warstwa ochronna skóry zdarła się, przez co ręce często mi się wysuszały oraz pękała skóra. Często towarzyszył temu ból oraz krwawienie spowodowane suchością rąk. Było to błędne koło, ponieważ im bardziej myłem ręce to, tym bardziej je osłabiałem. Doszło do tego, że miałem je całe czerwone, jakbym zdjął rękawiczkę – na linii nadgarstka miałem suchą, czerwoną skórę, a w dalszej części ręki już normalna, zdrowa. Przez to często chodziłem w bluzach lub długich koszulkach, aby zakryć widoczną skazę na moim ciele. Potem nie zostało mi już nic innego, jak wizyty u dermatologa. Dobieranie specjalnych maści i kremów, które miały za zadanie pomóc mi odbudować moją florę bakteryjną. Jednak mimo ciągłego stosowania kremów, moja sytuacja nie poprawiała się, gdyż wciąż myłem coraz częściej ręce.
Czy to koniec?
Proces zakończenia fabii czy też natręctwa jest indywidualny. Aktualnie mam 24 lata i dalej doskwiera mi dyskomfort. Do dziś brzydzę się klamek w miejscach publicznych czy pistoletów na stacji paliw. Jednak, jak fobia zaczęła mi zanikać? Sam sobie z nią poradziłem. Doszedłem do momentu krytycznego, gdzie ręce bolały mnie przez brak nawilżenia. Bałem się podawać ręce innym na przywitanie, a nawet chodzić w miejsca publiczne. Dlatego powiedziałem sobie dość i powolutku, powoli zmniejszałem analizowanie wszystkich rzeczy – czego dotknąłem, czego nie dotknąłem. Starałem się również mniej myć ręce, aż w końcu zauważyłem, że skóra zaczyna być jędrna, wraca do normalnego koloru. Także nie chorowałem już tak często, ponieważ zwiększyła się moja odporność. Zacząłem również czuć się lepiej psychicznie, ponieważ nie odczuwałem już dyskomfortu poza moim domem i aktualnie, mimo kilku pozostałości, jestem wolny i szczęśliwy. Oczywiście ręce dalej myję i dbam o czystość, jednak ze stosownym umiarem.
Każda fobia i natręctwo jest dokuczliwa w życiu, więc porozmawiajmy czasem ze sobą i dojdźmy do konkluzji, że nie warto się zadręczać. Ja poradziłem sobie sam, z małą pomocą znajomego z pracy. Skończył on mikrobiologię i otworzył mi oczy na pewne sprawy, których przedtem nie dostrzegałem. Także nie bójmy się rozmowy o naszych problemach. Jeśli nikt z naszego bliskiego otoczenia nie jest w stanie nam pomóc, zwróćmy się do psychologa czy psychiatry i pamiętajmy – życie bez fobii i z czystą głową jest warte przepracowania kilku miesięcy ze sobą.
Zdjęcie: Nick Fewings on Unsplash