Jeśli zdecydujemy się na dziecko, to rodzicem zostajemy na całe życie. Nieistotne czy dziecko ma 5, 10, 15 czy 50 lat. Dziecko dalej będzie naszym dzieckiem. I to, jak je wychowamy za młodu, na starość może się odbić lub też zaowocować. Świetnie widać to na przykładzie 20-latków. Jedni mają już dzieci, inni mieszkają sami, jeszcze inni w pełni sami się utrzymują, a ostatnia grupa dalej pyta się rodziców, czy mogą później wrócić do domu niż 23:00. Jest to kwestia wychowania za młodu.
Nadopiekuńczość – zło w dorastaniu dziecka?
Zakazy rodzą chęć zrobienia czegoś oraz bunt. Im bardziej komuś powiemy „masz kategorycznie tego nie robić”, tym bardziej druga osoba będzie chciała to zrobić. Niestety, ale ciągle otrzymując zakazy, rośnie w nas frustracja. Nie chodzi mi tu o powiedzenie „nie jedz słodyczy”, „nie rób tego tamtego” czy „nie wchodź na drabinę, bo spadniesz” – to jest normalne. Nie mylmy troski z nadopiekuńczością. Jeśli, jako nadopiekuńczy rodzic, co chwilę chcemy kontrolować nasze dziecko, nie będziemy mu pozwalać wychodzić na dwór, na rower, rolki czy bawić się z przyjaciółmi w trosce o niego samego, zbudujemy osobę, która będzie bać się wszystkiego, jak również bać się otoczenia. To jest proste: nie popełnisz błędu, to się niczego nie nauczysz. Trzymanie dziecka w ochronnej skorupie sprawi, że straci chęci do robienia czegokolwiek i próbowania nowych rzeczy.
Ufaj i pozwalaj
Zaufanie to ważna i istotna rzecz. Tak, to prawda. Jednak jeśli nigdy nie zaufamy dziecku, to nie dowiemy się, czy jest z nami szczere oraz czy jest odpowiedzialne. Rodzice powinni w ramach zdrowego rozsądku pozwalać dzieciom na próbowanie nowych rzeczy, czy to chodzi o aktywności sportowe czy kolonie. Świat powinno się odkrywać, podróżować, próbować nowych dań czy poznawać daną kulturę. A jeśli od małego dziecko ciągłe słyszy „NIE, BO NIE”, to potem przestaje już chcieć, aby nowości wkraczały do jego życia. Jest to smutne, ponieważ łatwo popaść wtedy w marazm w życiu. Ufajmy dzieciom, pozwalajmy im na nowe rzeczy – oczywiście w granicach rozsądku. Jeśli coś wydaje się nam niebezpieczne, nieodpowiednie, przeanalizujmy to jeszcze raz na spokojnie. Ne od razu mówmy dziecku NIE.
Kontrola
Nie kontrolujmy dziecka na każdym kroku. Zawrzyjcie umowę, że jeśli się gdzieś wybiera, niech napisze krótki SMS o treści „idę tu albo tu” i tyle wystarczy. Nie wydzwaniajmy co 5 minut, bo staje się to męczące. I dla rodzica, i dla dziecka. W efekcie dziecko nawet już nie będzie chciało odbierać telefonu i informować, gdzie jest i co robi, bo sobie pomyśli „Jezu, ile można”. Kontrolujmy zdroworozsądkowo, a nie natarczywie męcząco.
Pozwalajmy próbować odkrywać nowe rzeczy, bo gdy za młodu zgaśnie ogień chęci na poznanie świata, może on na nowo już się nie rozpalić. Nadopiekuńczy rodzic może sprawić, że do końca życia dziecko stanie się statyczną osobą, bojącą się o każdy krok, jaki zrobi w życiu.
Zdjęcie: Prateek Katyal on Unsplash
Zobacz także:
Poczucie pewności siebie to najlepszy prezent jaki możemy dać swojemu dziecku
Jakim typem rodzica jesteś? Poznaj swój styl wychowania